Posty

Rozdział V

Witajcie! Cieszę się, że to czytasz ;) Na wstępie chciałam powiedzieć, że  trochę się spieszyłam z rozdziałem, więc nie jest idealny. Jest w nim jeden link, ale nie wynika on z braku chęci opisania przedmiotu, tylko chciałam, żeby każdy z was wyobraził to sobie podobnie jak  ja. Jednym zdaniem - chciałam zachować styl retro. Kiedy następny rozdział jeszcze nie wiem, ale notka o tym pojawi  się już niedługo ;) .  Pozdrawiam i zapraszam do czytania! *** Poczuła lekkie szarpnięcie w okolicy pępka i świat zaczął wirować. Teleportacja nie była długa. Po chwili oboje wylądowali w ciemnym sklepie, tym samym, w którym znaleźli się na początku. Mimo strachu, dziewczyna nie mogła opanować zdziwienia, dlaczego on zabrał ją właśnie tutaj? Przecież było to niedaleko od ulicy Pokątnej, zaraz ktoś tu po nią przyjdzie. Pocieszała się takim myśleniem starając się uspokoić. Dezorientacja po teleportacji minęła zupełnie, spojrzała na wyjście i na blondyna otrzepującego się z k

Rozdział IV

Witajcie! Dziękuję za przemiłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. W ramach wynagrodzenia kolejny rozdział planuję na za tydzień :) Nadal poszukuję bety! *** Przemierzali ulicę Pokątną. Ani ona, ani on od dawna normalnie nie poruszali się po mieście. Brakowało im tego. Po wizycie w sklepie z żartami, Dracon odwiedził jeszcze bank Gringotta i wymienił galeony na funty. Wymiana na walutę mugoli nie wydawała się goblinom na tyle istotna, aby sprawdzać tożsamość klienta. Jak zwykle z chłodną uprzejmością obsłużyły przybysza. Wychodząc z budynku, Draco zaczął rozglądać się za Hermioną, która miała tu spokojnie czekać na jego powrót. Nic bardziej mylnego. ,,Przecież to Granger", skarcił się za lekkomyślność i zniknął w tłumie, poszukując dziewczyny. Po około piętnastu minutach zaczął się niepokoić. Co jeśli ją złapali? Czy ma szansę uciec? Ona przecież nie wiedziała, że to podstęp, spokojnie mogła go zdradzić. Jego oddech przysp

Rozdział III

                      Pokój Granger był znacznie bardziej przestronny od jego pokoju. Ściany nie były tu białe, tylko cynamonowo brązowe, a łóżko duże i miękkie. Na końcu pokoju, światło dawały dwa okna z zaczarowanym widokiem na Londyn. W rogu stała maleńka kuchnia, składająca się z kilku blatów, lodówki oraz kuchenki. W pokoju znajdywały się jeszcze mahoniowe drzwi, prowadzące zapewne do równie gustownej łazienki. Ogółem całe pomieszczenie przypominało nieduże, choć i tak pięć razy większe od izolatki Malfoya, mieszkanie. ,,Luksus", pomyślał Draco z niemałą zazdrością. Nie pamiętał kiedy ostatnio znajdywał się w tak eleganckim miejscu, bo pokój Hermiony niewątpliwie taki był. Sama właścicielka lokum siedziała przy biurku z ciemnego drewna i wertowała jakąś grubą księgę wyraźnie zafascynowana. - Ekhm. - odkaszlnął Dracon, aby zwrócić na siebie uwagę.  - Izaak? - zapytała speszona dziewczyna, podnosząc książkę, którą parę sekund wcześniej zrzuciła przestraszona. ,,Auror&quo

Rozdział II

Hermiona stanęła jak spetryfikowana. Po długim, pięknym korytarzu sunęły tysiące urzędników, a gdzieniegdzie można było dojrzeć jakieś nieznane jej dotąd istoty. Stała z rozdziawioną buzią nie wiedząc nawet, jak głupio to musi wyglądać. Ernie pomachał jej ręką przed oczami. - Może ona ma gorączkę? - zapytał wyraźnie zaniepokojony przyjaciela. - Nie przesadzaj - odparł Justin obojętnym tonem - przypomnij sobie swoją reakcję jak byłeś tu po raz pierwszy. - To znaczy.. - zreflektował się Justin - ona nie jest tu po raz pierwszy. tylko wiesz... Ten szok... Ruszyli wielkim korytarzem w stronę majestatycznej fontanny. Pierwszym co zwróciło uwagę Hermiony, był posąg stworka wpatrującego się z uwielbieniem w oblicze kamiennego człowieka. - Co to istoty? - zaczepiła Justina - To skrzaty domowe- mruknął znudzonym tonem, po czym jeszcze dodał - służą w domach bogatszych czarodziejów. - Ciemiężyciele - mruknęła pod nosem Hermiona i nagle przypomniały jej się poprzednie słowa rozmówcy - Cz..

Rozdział I

Niebieska mgiełka, niepokój w stalowych tęczówkach i ostatnie usłyszane słowa: -Obliviate Wrzask kobiety rozniósł się po całym korytarzu, budząc wizytorów starego, mugolskiego hotelu. Na twarzy kilku z nich zrodził się niepokój, ale nikt nie opuścił łóżka. Po kilku minutach ciszy prawie wszyscy na nowo popadli w trans nieświadomości, zagłębiając się we własne sprawy. Spokój, niczym mgiełka, przeniknął przez ściany hotelowe, usypiając znaczną część obudzonych. To byli zwykli ludzie i nie ich sprawą była czyjaś tragedia. W jednym z pokoi ktoś próbował uspokoić przyśpieszony oddech. To ta kobieta, która krzyknęła. Nic się nie stało, to był tylko sen. Żadna tragedia. Tylko ten sen... Znów niezrozumiały. Cały czas taki sam, cały czas dziwny. Kim on jest? Ten mężczyzna. Zawsze znajomy, ale zawsze nierozpoznany. ,,Koniec! Hermiono, przestań o tym myśleć, przestań. ", skarciła się w duchu. Wstała i podeszła do lustra. Kim jest? Żyje, ale cały czas odnosi wrażenie, jakby dopiero ro