Rozdział I
Niebieska mgiełka, niepokój w stalowych tęczówkach i ostatnie usłyszane słowa: -Obliviate Wrzask kobiety rozniósł się po całym korytarzu, budząc wizytorów starego, mugolskiego hotelu. Na twarzy kilku z nich zrodził się niepokój, ale nikt nie opuścił łóżka. Po kilku minutach ciszy prawie wszyscy na nowo popadli w trans nieświadomości, zagłębiając się we własne sprawy. Spokój, niczym mgiełka, przeniknął przez ściany hotelowe, usypiając znaczną część obudzonych. To byli zwykli ludzie i nie ich sprawą była czyjaś tragedia. W jednym z pokoi ktoś próbował uspokoić przyśpieszony oddech. To ta kobieta, która krzyknęła. Nic się nie stało, to był tylko sen. Żadna tragedia. Tylko ten sen... Znów niezrozumiały. Cały czas taki sam, cały czas dziwny. Kim on jest? Ten mężczyzna. Zawsze znajomy, ale zawsze nierozpoznany. ,,Koniec! Hermiono, przestań o tym myśleć, przestań. ", skarciła się w duchu. Wstała i podeszła do lustra. Kim jest? Żyje, ale cały czas odnosi wrażenie, jakby dopiero ro...